Czyż są piękniejsze święta, od świąt Bożego Narodzenia? Święta przepojone miłością, zgodą, jakimś magicznym czarem. Święta, które przypominają nam dzieciństwo, ciepło uśmiechniętych rodziców, magię wieczoru wigilijnego.

Jako dziecko nie potrafiłem zrozumieć dlaczego to właśnie Wielkanoc jest ważniejszym świętem dla chrześcijaństwa. Czyż coś piękniejszego mogli nam ofiarować nasi dziadowie? Śmierć i odrodzenie Boga - Gody, to święta umierającego starego słońca (Swaroga, uosobienie mocy nieba, słońca, ognia, kowalstwa) i rodzącego się nowego. Te święta zawierają wszystko co nasz przodek rolnik uważał za ważne. To czas podsumowania roku, czas rozliczeń, czas planowania nowego roku, czas podpisywania umów, czas spłacania starych długów, stąd i nazwa świąt Gody, właśnie od godzenia się, od uzgadniania, czas kiedy godziły się zwaśnione strony, czas podziękowania przodkom za ich wsparcie w poprzednim roku, za ochronę przed najazdami, za mądrość, ale również czas wysłuchania tego, co oni mają nam do powiedzenia, a równocześnie spojenia rodziny, miejsca bezpiecznego, do którego można powrócić, gdy w życiu się nie powiedzie. Wychowani w zdrowej rodzinie, w chwili problemu zawsze wracamy do myśli o rodzicach, dziadkach, tych co skrzyczeli za błąd, ale zawsze pokazali drogę wyjścia z niego.

 
Czyż można znaleźć lepszy okres na tak bogate święta. Plony zwiezione, mięso zwierząt, które mają stanowić pokarm do nowych zbiorów oprawione, zakonserwowane stoi w beczkach, owoce w formie suszu, marmolad w spiżarkach, czas dostatku, czas ucztowania.
 
Wigilia, dziś mówi się, że to oczekiwanie wraz z Maryją na narodziny Jezusa. Czy jednak ktokolwiek wystawną kolacją oczekuje na narodziny dziecka? Czy jakakolwiek kobieta wie, kiedy połóg się rozpocznie? Możemy go wyczuwać, mąż, opiekun rodziny, będzie wtedy bliżej tej, co da rodzinie nowego członka, ale dnia ani godziny rozwiązania nie zna nikt. Ucztuje się narodziny a nie oczekiwanie na nie. Przyjęcie nowego członka rodziny było kiedyś ważnym wydarzeniem tak jak i powrót kobiety po połogu do społeczności. Dziś te zwyczaje są zapomniane, może warto by je kiedyś przypomnieć.
 
Wigilia jest celebracją śmierci słońca, stąd właśnie ten dzień jest tak silnie związany z sprawami zaświatów. To równocześnie czas oczekiwania na narodziny nowego Boga, Boga, który będzie królował przez następny rok (czyż dziś w piśmie obrazkowym nie widzimy odchodzący rok jako umierającego starca i nowy, jako raczkujące dziecię. Wigilia i pierwszy dzień świąt to klamra zamykająca cały rok. W Wigilię celebrowaliśmy śmierć w pierwszy dzień świąt odradzające się nowe życie.
 
Warto zwrócić uwagę na to, że święto to obarczone jest wieloma tabu mających na celu rozwiązanie zaszłości ze starego roku, by w nowy nie wchodzić ze sprawami roku ubiegłego. W Wigilię nie wolno się kłócić, wszelkie spory należało zajednać, bo wchodząc z kłótnią w nowy rok, cały rok będą niesnaski, przed tym świętem należy oddać wszystkie długi, bo cały następny rok będziemy borykali się z problemami finansowymi, nie wolno było nic pożyczać, bo cały rok będziemy żyli w niedostatku.
 
Z ważności tej nocy wynika również fakt, że Wigilia skupiła większość zwyczajów Wiary Ojców. To święto poświęcone zmarłym, jakże bogate w zwyczaje. W ten wieczór zmarli przebywają wraz z ich żyjącymi potomkami, trzeba im oddać szacunek. Dlatego nie wolno było szyć, by ducha nie skaleczyć, a jeśli coś naprawiamy tego dnia, to cały rok spędzimy na naprawach ciągle psujących się rzeczy. Do stołu wigilijnego należało podać wszystkie potrawy, by nikt nie wstawał, by wolne miejsce nie zajął duch, a potem duchowi na kolanach nie usiąść. Należało pozostawić również jedno nakrycie i krzesło właśnie dla ducha, który zapragnie rodzinę odwiedzić. W niektórych regionach wierzono, że jak popatrzymy tego dnia przez dziurkę od klucza na to krzesło, to zobaczymy ducha przodka, który niedawno odszedł z tego świata. Potrawy powinny zawierać pokarm dla duchów (halucynogenne): mak, grzyby. Po wieczerzy wigilijnej nie należało sprzątać do rana, by duchy przodków do syta mogły się przez całą noc najeść, nie wolno było zamykać spiżarni, by duchom niczego nie brakowało.
 
Zanim dotarła do nas z Bawarii choinka przodkowie nasi pod powałą wieszali czubek choiny, który ozdabiano owocami i innymi ozdobami. Nazywała się ona połaźniczką.  Taka sama połaźniczka powinna pojawić się również u powały obory, bo zwierzęta gospodarskie w ten wieczór powinny być również z gospodarzami. Zwierzęta też musiały być tej nocy syte, zadowolone. Tego wieczora duchy przodków miały przemówić przez zwierzęta gospodarskie, dając wskazówki, porady co do przyszłości, stąd dziś mówimy, że w Wigilijną noc zwierzęta mówią ludzkim głosem. Okruchami ciast świątecznych należało również podzielić się z drzewami w ogrodzie, zakopując je przy korzeniach, by i one w tę noc czuły się częścią wspólnego gospodarstwa, a w następnym roku obficie owocowały.
 
Święta te zawierają również zwyczaje związane z innymi świętami obchodzonymi przez naszych ojców. Przykładem może być zwyczaj układania sianka pod obrus stołu wigilijnego. Dziś tłumaczymy to, że jest to sianko ze żłóbka, przy czym jasełka pojawiły się dopiero w średniowieczu za sprawą zakonu franciszkanów, a Jezus na pewno w żłóbku nie leżał, z prostej przyczyny, że czegoś takiego w ówczesnej Galilei nie stosowano. Nie było zwożenia siana na zimę, gdyż wypas na łąkach możliwy był przez cały rok. Zwyczaj ten wywodzi się z jesiennego święta pasterskiego poświęconego łąkom, bydłu a także jego opiekuńczej mocy personifikowanej jako Weles. Weles był panem zaświatów, przeciwstawieństwem Perkuna. Chrześcijaństwo powiązało kult Welesa z kultem św. Mikołaja. Jemu do niedawna na wsiach po ubiciu wołu pozostawiano kawałek najlepszego mięsa.
 
Jak widać większość z niezrozumiałych zwyczajów tych świąt staje się zrozumiałych, gdy zagłębimy się w wierzenia ojców. Jak widać w sprawach zwyczajów byliśmy dość upartym narodem, przez 1000 lat chrystianizacji pozostaliśmy przy dawnych zwyczajach. Wiązało się to z przywiązaniem Polaka do ziemi a także do wartości jakim była rodzina. Tego nie pokona żadna idea, żadna siła. Dopiero wyrwanie dzieci z rodzin pozwala na szybkie wprowadzanie nowych zwyczajów i idei.
 
Dlaczego jednak narodziny Jezusa obchodzimy 25 grudnia?
 
Trudno w tym święcie doszukiwać się jakiś wydarzeń związanych z Jezusem. Nie jest to ani data jego narodzin, której po prostu nie znamy ani data związana z jakimkolwiek wydarzeniem z Jego życia. Jest to święto ludów rolniczych. Dlaczego więc te święto rolnicze stało się świętem narodzin Jezusa?
 
W III/IV w.n.e. w chylącym się do upadku Rzymie powstała koncepcja zespolenia państwa pod jedną religią. W tym celu zespolono występujące w tym okresie w Rzymie kulty słońca, tworząc z niego jeden kult "Słońca niezwyciężonego" (Sol Invictus). Był to jednak kult wyższych sfer, propagowany przez władzę, ale nie rozpowszechniony wśród ludu. Wśród ludu rozwijało się chrześcijaństwo. Zwycięstwo przy wsparciu chrześcijan w bitwie przy moście Mulwijskim (rok 312), która dała Konstantynowi Wielkiemu władzę Cesarza spowodowała zwrócenie uwagi na chrześcijaństwo. Cesarz, choć po koniec swych dni został wyznawcą Sol Invictus, zgodnie z tradycją chrześcijańską, przyjął chrześcijaństwo na łożu śmierci, łączy te dwa kulty w jedność, a Jezus otrzymuje tytuły solarne, jak „Słońca Sprawiedliwości”. Wtedy też powstała koncepcja przypisania święta solarnego narodzinom Jezusa. Później też wszystkie święta występujące w Rzymie związane z przesileniem słonecznym, w szczególności budzące odrazę chrześcijan Saturnalia połączono w jeden okres świąteczny, poświęcony narodzinom Jezusa. Tak przełom zimowy stał się datą narodzin Jezusa. I właśnie dlatego to święto tak łagodnie wpisało się w święta ludów Europy nadpisując chrześcijańskie znaczenia na dawne wierzenia i zwyczaje.
 
Gdy jako dziecko nie rozumiałem wyższości świąt Wielkiej nocy nad świętami Bożego Narodzenia. Jako dorosły znalazłem odpowiedź na pytanie, dlaczego to Wielkanoc jest najważniejszym świętem Chrześcijaństwa. Po prostu Wielki tydzień jest świętem poświęconym wydarzeniom z życia Jezusa. Pozostałe święta to po prostu święta wywodzące się z innych kultur którym w procesie chrystianizacji narodów przypisywano chrześcijańskie wartości. Jednak te dwa święta pokazują dwoistość dusz Polaka - Katolika. W Wielkanoc jesteśmy chrześcijanami, w Boże Narodzenie Polakami czczącymi Wiarę i Kulturę Ojców. Zrozumienie tych dwóch świąt jest drogą do zrozumienia duszy Polaka. Bo czy Polak może wyobrazić sobie rok, bez kolacji wigilijnej, i bez jajka wielkanocnego?
 
prawa autorskie: Jestem autorem tekstu oraz zdjęcia. Zdjęcie trzy kultury składające się na dzisiejsze święta. Gody, Sol Invictus, Chrześcijaństwo