Zwolennicy tego, co nigdy nie dostanie mandatu za jazdę, bo zdobycie prawa jazdy przekroczyło jego możliwości, wylewają krokodyle łzy, nad piractwem drogowym Donalda Tuska. Pocieszne to ludziki.

Jaka jest różnica między Donaldem Tuskiem a politykiem PiS? Gdy zatrzymano Donalda Tuska, ten przyjął mandat i karę utraty prawa jazdy na 3 miesiące, jak każdy Polak. Gdyby policjant zatrzymał polityka PiS, to pracę utraciłby policjant. 

 

Czyżbym się mylił? Policjant z Nysy zauważył nieprawidłowo parkujący samochód. Wysłał patrol drogówki. Kierowcą był Arkadiusz Sz. - wpływowy polityk PiS na Opolszczyźnie. Funkcjonariusze sprawdzili go w bazach. Ówczesny doradca wojewody od kilkunastu lat prowadził auto bez prawa jazdy. Polityk został prawomocnie skazany, ale ma się dobrze, pracuje w samorządowych spółkach. Policjant natomiast stracił stanowisko i pracę.

 

Jednak pałając świętym oburzeniem na piractwo drogowe Donalda Tuska wspomnijmy innych orłów kierownicy. Marek Suski chcąc nadążyć prywatnym samochodem za kolumną rządową, w której jechał Jacek Sasin dwukrotnie przekracza prędkość w terenie zabudowanym. Była to jednak wyższa konieczność, panowie śpieszyli się na spotkanie PiS w Przysusze. Koledzy nie mogli czekać a i zakąska się grzała. Na pytanie, dlaczego tak jechał, Suski twierdził, że sprawy nie pamięta, możliwe, że jego pasat to taki szybki i komfortowy samochód, że prędkości nie czuł. Moim zdaniem trudno mieć wątpliwości, że dla posła Suskiego odczytanie wskazania prędkościomierza to wyczyn ponad siły.

 

https://www.youtube.com/watch?v=7XLwW6E8gpk

 

Od podłączania się do kolumny pojazdów uprzywilejowanych specjalistą jest Jacek Kurski. Ten podłączył się do kolumny straży więziennej przewożącej więźnia niebezpiecznego. Ostatecznie był swój wśród swoich i nie mówię o strażnikach. Kurski przecież też może poszczycić się prawomocnymi wyrokami, co prawda za kłamstwa polityczne a to jego umiejętności zawodowe, jednak zawsze jest to coś...

 

Jeszcze większym "poszanowaniem" dla przepisów drogowych wykazał się poseł Artur Zawisza. Co najmniej 3 razy zatrzymywano go na jeździe bez prawa jazdy, które odebrano mu za jazdę po pijaku. Nie posiadając prawa jazdy potrącił rowerzystkę. No cóż, uciążliwość prawa jest dla tego... „narodu głupiego co wszystko kupi” a nie dla elit partii, którym wystarcza fakt, że słowo „prawo” umieścili w nazwie. Dalsze stosowanie prawa ich najwyraźniej nie dotyczy. Ostatecznie "biznesmen z Torunia" też stwierdził, że jego jako katolika prawo nie obowiązuje.

 

Pan Jacek Kurski to mistrz w myleniu drogi w polskim mieście z "niemiecką autostradą". Na warszawskiej Wisłostradzie, gdzie obowiązuje podwyższenie prędkości jak na miasto do 80 km/h pan Jacek jechał pożyczonym od Zbigniewa Ziobro samochodem 156 km/h. Do tego uznał również, że jego światło czerwone nie dotyczy.

Tadeusz Rydzyk chwali sprawność kierowcy „kłamcy Smoleńskiego”, że tak szybko dojechali do Torunia. W drodze powrotnej wjeżdżają w 3 samochody oczekujące na światłach. „Kłamca Smoleński” odjeżdża innym samochodem, jego przecież ten przypadek nie dotyczy. Do opowieści ludowych należy zaliczyć liczbę samochodów jakie rozbiła SOP, po tym, gdy zlikwidowano BOR zastępując ją SOP. Pamiętamy wypadek samochodu przewożącego Andrzeja Dudę, tylko dlatego, że samochód pancerny użyto jako samochodu terenowego.

 

Po wypadku samochodu przewożącego Beatę Szydło w Oświęcimiu tak prowadzono śledztwo, że możliwość sprawdzenia wątku ustalającego, czy kolumna pojazdów spełniała przepisy kolumny uprzywilejowanej uległa przedawnieniu, zaś dowody w tej sprawie ulegały „samozniszczeniu”.

 

Jacek Kurski, to w ogóle mistrz  w tematyce mandatów drogowych. Będąc jeszcze europosłem w Elblągu zostaje zatrzymany za złamanie zakazu skrętu i przekroczenie podwójnej linii ciągłej, dla wręczenia mandatu trzeba było uchylać immunitet.

 

Kierowca Kaczyńskiego jechał 140 km/h, kierowca Brudzińskiego ponad 100 km/h, Kołakowski 108 km/h, Dolata 129 km/h wszyscy w terenie zabudowanym. Pomylili "polskie miasto z niemiecką autostradą"? Przed krytyką postępowania Donalda Tuska, wytykając mu "pomylenie polskiego miasta z niemiecką autostradą" nie powstrzymał się poseł PiS Kazimierz Smoliński, zapominając, iż on również pomylił "polską drogę z niemiecką autostradą" znajdując się na liście posłów w sprawie, których prokuratura otrzymała wnioski o uchylenie immunitetu dla ukarania za wykroczenie drogowe.

Kaczyński w odróżnieniu do Donalda Tuska do końca życia będzie pieszym, ale czy Kaczyński nie chciałby prowadzić samochódów? Z wywiadu z byłym kierowcą Kaczyńskiego wiemy, że Kaczyński lubi szybką jazdę, zwykle siada na miejscu przy kierowcy, by drogę lepiej widzieć. Gdy pojawiał się u brata w ośrodku prezydenckim na półwyspie helskim często po lasach jeździł quadem. No ale by prowadzić samochód trzeba niestety zdać egzamin. 

 

Jakże śmieszni są PiSiewicze i ich trolle wylewając krokodyle łzy nad zatrzymaniem prawa jazdy Donaldowi Tuskowi nie pamiętając osiągnięć drogowych polityków PiS. Szanowni PiSiewicze, nie widzicie, że śmiech za wami chodzi... śmiech politowania?

 

Podstawowa różnica między Donaldem Tuskiem i Jarosławem Kaczyńskim jest taka, że Donald Tusk żyje jak każdy Polak, robiąc zakupy, przynosząc siatki do domu, wychodząc na spacer z rodziną, prowadząc samochód, a jeśli przekroczy przepisy, to poddaje się karze, jak każdy przyzwoity Polak, a nie "cwaniak" co immunitetem się przed odpowiedzialnością zasłania. Jarosław Kaczyński zanurzony w swych paranojach, bez grupy ochroniarzy na ulicę nie wyjdzie a jak poszedł do sklepu, to zrobił zakupy jakby je pierwszy raz w życiu to robił.

 

Pytanie tylko, co jest większe w PiS, hipokryzja czy też nepotyzm, bo obie te cechy są niebotyczne? Jednak najciekawszą jest zdolność związanych z PiS do samozaorywania się. Mogłoby być to tematem ciekawej pracy doktorskiej. Czyż nie?

* "Cwaniak", tak Jarosław Kaczyński określił tych, których miesięczny zarobek przekracza 4'000 zł i którzy stracą na planowanych przez Morawieckiego zmianach podatkowych. Jak powiedział główny bohater muzykalu Skrzypek na dachu. Panie Boże, być biednym nie jest wstydem, ale zbytnim honorem również nie jest. A "cwaniak" Kaczyński, jego emerytura wynosi ok. 7'000 zł... no dobrze miejmy litość nad ułomnymi... Jak oni pięknie w kolano sobie strzelają.