Szczepić się, czy nie szczepić… oto jest pytanie… tego nie powiedział Hamlet, choć to jak i jego słowa „być albo nie być” zdają się na jedno wychodzić.

Szczególnie staje ono przed oczami, gdy na teście antygenowym, z apteki zobaczysz 2 kreski. Taki właśnie widok zobaczyłem w niedzielę wieczorem, w poniedziałek rano test PCR i we wtorek potwierdzenie werdyktu. I tak stałem się „szczęśliwym posiadaczem” statusu izolowanego. Zresztą nie tylko ja ale cały zespół z wyjątkiem kolegi, który dwa tygodnie temu uzyskał status ozdrowieńca. A, że spotkało mnie to w hotelu w czasie delegacji. Pojawia się pytanie, wracać do domu pod opiekuńcze skrzydełka żony? Myśl z gatunku debilnych, bo narażę ją na zakażenie, ona zaraz uzyska kwarantannę i nawet nie będzie komu psa wyprowadzić, nie mówiąc już o zakupach. Pozostaję w hotelu, co oczywiście hotelowi się nie podobało, no ale cóż, status izolowanego zobowiązuje. Nie wolno mi opuszczać lokalizacji gdzie wirus się objawił.

 

Co do szczepienia, choć na początku głoszono, że szczepionka uchroni przed zachorowaniem, to ja czytając trochę o zasadach działania szczepionek od samego początku wiedziałem, że w przypadku tego typu wirusów (patrząc na grypę) może tylko chronić przed ciężkim przebiegiem choroby o czym nie raz mówiłem i na to liczę.

 

Przejdę teraz do własnych obserwacji i uwag dotyczących systemu, bo taki jest cel tego tekstu, nie propagowanie szczepień. Dla mnie każdy decyzję powinien podjąć sam, a takie teksty jak ten gdzie opisywane są własne doświadczenia mogą tylko pomóc w podejmowaniu decyzji. Nie chcę tworzyć reklamy szczepień ani promować „badań” osób takich jak Robert O. Young, tytuł naukowy gimbaza https://en.wikipedia.org/wiki/Robert_O._Young 

Sprawa choroby, sprawa wirusa to poważna sprawa, dla niektórych decyzja na miarę życia i śmierci, więc opierajmy się na zdaniu tych, którzy mają wiedzę, bez względu na to co popierają nie tylko parcie na szkło.

 

Jak wygląda to ze strony chorego, ogólnie „PiSowy łat pełen łat”.

Czując się źle i mając podejrzenie iż miałem bliski kontakt z osobą wykazującą objawy covid19 i sam rano odczuwając objawy udałem się do apteki po test antygenowy. Pytam o ogłoszony przez rząd program testowania w aptece? Panie, to dopiero pomysł którego nikt nie wie jak zrealizować, może po 28.01. Jakże to typowe dla tego rządu dyletantów i aferzystów? Mają pomysł, od razu to masowo ogłoszą jako swój sukces a później … Panie Pinokio Morawiecki, gdzie benzyna po 5.00 zł?

 

Cały 7 osobowy zespół w którym pracuję wykonał test . Wynik testu antygenowego zakupionego w aptece 4 osoby wynik dodatni, 3 osoby ujemny. By to potwierdzić następnego dnia rano cała grupa wykonuje test PCR, wynik 6 dodatnich 1 ujemny. Czy to porażka testu antygenowego? I tak i nie. Różnica czasowa między testami 18 godzin, a każdy test wymaga odpowiedniego namnożenia się patogenów na jakie jest czuły.

Stąd inne pytanie, czy  to porażka szczepionek? Przy bliskim kontakcie z kimś zakażonym na 6 zaszczepionych, 6 zachorowało tyle, że łagodnie przechodzą infekcję. Uratował się tylko zaszczepiony, który chorował na przełomie roku. Czyli na 7 strzałów 7 trafień? Och, żeby nasi piłkarze tak grali. Ale 7 osób to nie jest próba ze statystycznego punktu widzenia do wyciągania dalekosiężnych wniosków. Wszystko wskazuje, że mamy ten sam wirus, podobnie przechodzimy zakazenie.

 

Wynik testu PCR otrzymałem o piątej nad ranem, już o 9 miałem telefon z Sanepidu, po wywiadzie otrzymałem informację iż mam status izolowanego.

 

Jako dobry obywatel czytam strony rządowe.

https://www.gov.pl/web/koronawirus/mam-koronawirusa-i-jestem-w-izolacji-domowej

A tu nagle na telefon przychodzi informacja, że mam status kwarantanny i ustawowy obowiązek zainstalowania aplikacji

Znowu czytam https://www.gov.pl/web/koronawirus/kwarantanna-domowa

A tam jak wół stoją słowa „Pamiętaj! Korzystanie z aplikacji nie dotyczy osób przebywających w izolacji.” Kolejna dziura w systemie?

 

Jako przebywający poza domem zamówiłem sobie medyczną konsultację telefoniczną i pytam o test po zakończeniu izolacji. System tego nie przewiduję, czyli upływa 10 dzień, jeśli żyję to otwieram drzwi, hurra szanowni Polacy, jestem zdrowy i to ze statusem ozdrowieńca, a jak nie jestem zdrowy, no cóż, mieliście pecha mnie spotkać.

Tak więc po pierwszych dwóch dobach, gdy czułem oznaki podobne do grypy czuję się dobrze, z oznakami osłabienia, podobnie jak moi też zaszczepieni koledzy z pracy. Czy to jest to, co obiecała szczepionka, czego ja po niej się spodziewałem? Łagodne przejście zakażenia? Nie wiem, a co będzie dalej? Zobaczymy. Może jednak nasz rząd ma rację i tak trzeba? Patrząc na kolejki przed punktami poboru wymazów Jedno jest pewne, że spokojnie można nazwać idiotami tych, co twierdzili iż wirus to tylko wymysł. A szczepić się czy nie szczepić? Nadal jest pytaniem.

 

Został jeszcze sam bałagan? Może to tylko błąd ludzki, jak błędem ludzkim, „broń boże” nie rządowym jest ten cały ten „Polski łat pełen łat”? Ale to już materiał na zupełnie inny tekst.