Z małej polskiej miejscowości w linii prostej 8 km od granicy z Ukrainą dociera informacja. Spadła rakieta, zginęło dwóch ludzi, zdjęcia części pokazują, że była ona produkcji rosyjskiej.

Ale to wyzwala cały mechanizm propagandy. Szef rosyjskiej propagandy Pieskow natychmiast wysyła w świat informację. Nic o tym nie wiemy, ale to z pewnością „ustawka”. No tak, części dowieziono ciężarówkami w dół wykopali okoliczni rolnicy.

 

Niewielkie jest prawdopodobieństwo, że był to celowy atak na ziemie Polski, bo nikt nie wysyła drogich rakiet, by rolnikowi pole przeorać. Był to jakiś nieprzewidziany efekt uboczny wynikający z ostrzału rakietowego ukraińskich terenów blisko naszej granicy i dobrze by było, gdyby siły NATO na taką wersję roboczą przystały.

 

Biorąc pod rozwagę doświadczenia z Mołdawi, gdzie też spadł element rakiety, tyle, że obywatele Mołdawi mieli więcej szczęścia i nikt nie zginął, mógł być to efekt obrony przeciwrakietowej systemami produkcji rosyjskiej ale przecież nikt czymś takim nie strzela na wiwat, a w celu ataku lub ochrony własnych systemów, czy to wojskowych, czy to cywilnych,  w niszczeniu których armia Rosji osiąga największe sukcesy nie mogąc osiągnąć sukcesów militarnych.

 

Żeby wypowiedzieć się w tej sprawie rzetelnie trzeba odpowiedzieć sobie na kilka pytań, a to wymaga czasu.

  1. Co tak naprawdę spadło na tę wioskę?
  2. Czy w pobliżu granicy po stronie Ukraińskiej był w tym czasie rosyjski atak rakietowy odpierany systemami obrony przeciwrakietowej.
  3. Kto był w posiadaniu tego egzemplarza rakiety.

Bez odpowiedzi na te pytania wszelkie próby rozstrzygnięcia są tylko propagandą na zasadach Goebbelsa „kłamstwo100 razy powtórzone staje się ‘prawdą’”. Co prawda „g… prawdą” ale ‘prawdą’”.

 

Stąd wzięło się moje wczorajsze rozbawienie, gdy zobaczyłem, że w czasie w którym nie było jeszcze oficjalnego potwierdzenia faktu już grupka prezentująca propagandę rosyjską wiedziała, że to nie atak Rosji, szybko podłapując myśl Pieskowa, że to „ustawka” itd. Czy wy naprawdę chcecie wmówić, że armia rosyjska gumowymi kulami strzela a Ukraińcy niszczą znaczące obiekty infrastruktury cywilnej, jak węzły energetyczne by to ładniej w propagandzie wyglądało? Czy ktoś tam uwierzy, że groby zbiorowe, wyludnienie terenów które Rosja przyszła bronić to efekt „barbarzyństwa” Ukrainy? Tak, leżą tam mężczyźni mieszkańcy samozwańczych republik odrywani od stanowisk pracy i bez przeszkolenia wysyłani na front, gdzie masowo ginęli. Skala ludobójstwa tej „rosyjskiej pomocy” bez względu na to czyje dane przyjmiemy jest porażająca i to po obu stronach. Przyjmując nawet połowę tego, co podają Ukraińcy i dodając tę samą liczbę po stronie Ukrainy mamy 100’000 młodych mężczyzn, co powinni pracować dla kraju a nie za niego ginąć.

 

Ktoś tam ubolewał, że większość Polaków nie przyjmuje rosyjskiej propagandy. Polacy to naród w znacznym stopniu ludzi myślących, tępej rosyjskiej propagandy przeznaczonej dla umysłów od dawna nią pranych nie przyjmują. To dobre dla babuszki z zapadłej wioski na stepach azjatyckich co grzebiąc syna poległego na Ukrainie jak mantrę powtarza, „on w walce z faszystami życie oddał”. Ona trafia tylko do umysłów co nie mają dostępu do innej informacji, które uwierzyły iż po wejściu na ziemie Ukrainy wojska rosyjskie będą witane kwiatami i białymi kokardkami. Jeśli to powtarzają ludzie mający dostęp do informacji porównywawczej to już wstyd.

 

W sprawie wojny gdy informacja dociera do nas z opóźnieniem, gdy często jest ukrywana, bo nikt myślący na froncie nie chwali się planami a jeśli już, to sukcesami, można napisać o klęsce armii Ukraińskiej przeddzień kontrofensywy która pogoniła wojska rosyjskie tak, że kolejne „z góry zaplanowane” miejsca obrony przeskakiwali w popłochu, by w ich nie pozostać.

 

Prawda jest taka, że od sierpnia armia Rosji nie odniosła żadnego większego militarnego sukcesu, bo atak na infrastrukturę cywilną nie jest militarnym sukcesem a aktem barbarzyństwa. Sukcesem militarnym jest skuteczny atak na jednostkę flagową floty przeciwnika, odebranie miasta poprzez zmuszenie wojsk przeciwnika do wycofania się. Zmuszeniem wojsk przeciwnika do oddania większego terenu ze względu na odcięcie dróg zaopatrzenia. Może być nim nawet zniszczenie przeprawy, gdyż przeprawy mają znaczenie nie tylko cywilne ale również militarne. A tego ze strony Rosji dawno nie widzieliśmy.

Podsumowując wiemy, że w sprawie Pzewodowa to nic nie wiemy, ale niektórzy już wiedzą, że nie jest to wina Rosji.