Do rocznicy napaści Rosji na Ukrainę pozostał miesiąc. Będzie to kolejny słup milowy dla władz na Kremlu gdzie trzeba przed społeczeństwem zdać relację, a sukcesów nadal nie widać.

Obecnie wojska Ukrainy wytraciły impet z jakim gnali wojska rosyjskie od sierpnia zeszłego roku. Dziś widzimy coś w rodzaju kontrofensywy wojsk Rosji, choć sukcesy są niewielkie. Zdobycie Soledar okrzyczane przez propagandę rosyjską jako wielki sukces takim sukcesem z punktu widzenia sytuacji na froncie nie są. Dopiero zdobycie miasta Bachmut dałoby wojskim Rosji możliwość głębszego wdarcia się w tereny bronione przez armię Ukrainy.

 

Po order za ten sukces w Moskwie wystawiali piersi przywódcy prywatnej grupy najemników Wagnera oraz Minister Obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu. Mieliśmy starcie, z którego Szoijgu musiał się wycofać, bo prawda leży jednak po stronie grupy Wagnera obecnie jedynego oddziału na froncie Ukrainy, który mając w swoich szeregach więźniów z rosyjskich więzień i łagrów. traktowanych jako mięso armatnie z ogromnymi stratami posuwają się do przodu wypierając ponoszącą równie duże straty armię Ukrainy o kilkadziesiąt metrów dziennie. Na pozostałych frontach jak północny, ługański, zaporoski mamy sytuację stabilną, przy atakach armii rosyjskiej i wątpliwych jej sukcesach. Wszystko wskazuje na to, że po paśmie porażek od sierpnia 2022 armia Rosji nie może się odbudować, zaś powołani rezerwiści nie uzyskali jeszcze sprawności bojowej. Wiele wskazuje na to, że choć Rosja jest w stanie podjąć bardziej propagandowe niż mające znaczenie strategiczne ataki na infrastrukturę cywilną Ukrainy, to jednak cierpi na braki broni.

Z analogiczną sytuacją „zadyszki” mamy do czynienia w wojskach Ukrainy. Prezydent Ukrainy Żałeński żebrze od państw NATO o dostawy broni. Choć państwa NATO coraz bardziej decydują się na dostawę takiej broni sytuacja Ukrainy nie jest wesoła. Mają ograniczone okienko czasowe, dla odzyskania terenów okupowanych, bo zmiana władzy w USA może spowodować iż dla USA Ukraina przestanie być priorytetem a wtedy mimo rozpaczliwych wysiłków produkcji własnej broni Ukraina nie będzie w stanie sprostać Rosji.

 

Dziś słyszymy, że na Ukrainę jadą czołgi przekazywane im przez państwa NATO. Tu jednak powstaje pewien poważny problem kultury technicznej. Broń NATO bezsprzecznie dziś bije na głowę rozwiązania rosyjskie, ale rozwiązania rosyjskie są dostosowane do mentalności żołnierzy krajów post ZSRR, rozwiązania NATO niestety nie. O ile karabin „kałasznikow” mógł być namoczony w rzece podczas przeprawy i nadal działał o tyle broń NATO wymaga dopieszczania, przestrzegania okresów między przeglądami, wymian płynów eksploatacyjnych i stosowania jej do celów do jakich została stworzona. Ukraińcy działają zgodnie z zasadami, jak coś się da użyć do jakiegoś celu, choć nie było do tego przeznaczone to użyjemy. Lufa karabinu spokojnie spełni funkcję łomu, tyle czy po tym będzie jeszcze lufą karabiny? A w przypadku sprzętu NATO jest to prosta droga do tego, by bez interwencji przeciwnika sprzęt przestał działać. W obecnych warunkach jednak Ukraina nie ma możliwości wypełnienia wymagań tego sprzętu. To niestety zapowiada, że tak oczekiwana broń NATO w krótkim czasie stajnie się bezużytecznym złomem. A w obecnej wojnie na wyniszczenie działa to na korzyść wojsk Rosji.