Rosja obchodzi kilka dni w roku jako święta poświęcone armii. Jednym z ważniejszych jest „dzień zwycięstwa” poświęcony wspomnieniu „wojny ojczyźnianej”.

To dzień w którym Rosja prezentuje potęgę swej armii, w trakcie defilad w obecności zaproszonych gości prezentuje najnowsze osiągnięcia przemysłu wojskowego, ale od czasu gdy Rosja uwikłała się w wojnę na Ukrainie, kolejne święta poświęcone wojnie są smutnymi świętami. Trudno dopatrzeć się znakomitych gości, trudno dopatrzeć się sukcesów na froncie. Zbliżające się święto 9 maja też nie będzie świętem potęgi armii rosyjskiej. Odbędzie się ono na tle konfliktu jaki zarysowuje się między dwoma formacjami walczącymi po stronie Rosji, Wagnerowcami i wojskami regularnymi Rosji.

 

Ale zerknijmy na front. Z najbardziej aktualnych informacji dotarłem do przebiegu frontu z dnia 07.05. 438 dzień wojny. Jest to linia frontu ustalana na podstawie przesyłanych z frontu geolokalizacji oraz zdjęć obiektów przy których toczą się walki, lub też został zniszczony jakiś sprzęt. Na granicy północnej linia stabilna. Front Ługański także bez większych zmian. Rysuje się pewien potencjalny odcinek, na którym mogłaby zaatakować ukraińska kontrofensywa, gdyby potrzebny był kierunek alternatywny. Wzdłuż Siewierskiego Dońca, Kremienna – Siewierodonieck, co zapewniłoby Ukrainie powrót na pozycje z 2022 roku. W Bachmucie szacuje się, że wojska ukraińskie kontrolują ok. ¼ miasta. Front Doniecki, działania pozycyjne, Walki na odcinku Abdijiwka – Marińka. Na froncie Zaporoskim obie strony w defensywie. Jest to o tyle ważny odcinek, że szacuje się iż jest to kierunek główny dla przewidywanej kontrofensywy. Ukraińcy planują odciąć Rosji lądowy dostęp do Krymu, w szczególności dostęp kolejowy. Rosjanie ewakuują ludność z miejsc potencjalnych walk, czyli na północ od linii kolejowej. Jako plan minimum przewiduje się przecięcie linii kolejowej wschód zachód. Jest to kierunek bardzo niebezpieczny dla ukraińskiej ofensywy bo obie strony zgromadziły tu duże siły i przygotowały się do walki. Przewiduje się duże straty zarówno w ludziach jak i sprzęcie. A w chwili wygaszenia impetu ofensywy, Rosja może przejść do kontrofensywy.

 

W obliczu takiej sytuacji obie strony zgłaszają swoje obawy. Dla Ukrainy największą obawą jest to, czy w przypadku fiaska ofensywy wiosennej państwa NATO nie zaprzestają dostaw broni, a wiadomo, że dla Ukrainy byłaby to klęska. Rosjanie wykazują wyraźny strach przed tą ofensywą i przed kolejnymi porażkami w tej wojnie.

 

Sytuacja w Moskwie przed świętem też jest nieciekawa, istnieje potencjalne ryzyko działań sił dywersyjnych, które nie tylko, że mogą zakłócić obchody, zagrozić uczestnikom tych obchodów, a w odróżnieniu od święta w 2022 tym razem Putinowi udało się zaprosić kilku przedstawicieli byłych azjatyckich republik radzieckich a także Białorusi,  ale jeszcze bardziej ośmieszyć Rosję. O ile w Moskwie, jak donoszą media przewidywana jest defilada o tyle w wielu innych rejonach defilady zostały odwołane. Przyczyna? Zdania podzielone, bo Rosja mówi iż ze względów bezpieczeństwa, eksperci zachodni wskazują iż przyczyną może być brak sprzętu, którego w obliczu spodziewanej kontrofensywy Rosja nie może wycofać z frontu, a sprzętu zaczyna brakować. Defilada z kilkoma maszynami nie jest ani w stylu Rosji, gdzie ludzie przyzwyczajeni są do dużych defilad, ani propagandowo korzystna.

 

Jak wiadomo, brak sukcesów powoduje tarcia między wojskami najemnymi od Wagnera jak i regularną armią reprezentowaną przez ministra Szojgu. Dowódca Wagnerowców wyraźnie artykułuje swoje niezadowolenie ze wsparcia jakie otrzymują ze strony Rosji, ze strat, jakie ponoszą jego oddziały. Szojgu co prawda polecił zaopatrzyć najemników w potrzebne wyposażenie, ale czy Rosja jest w stanie to zrobić? Tego typu spory nie służą morale, nie służą gotowości i wizerunkowi Rosji. Smutne to będą dla Putina święta, pewnie nie porażki, ale również nie zwycięstwa.

 

Ostatnio skierowano do mnie pytanie, co byłoby dla Polski lepsze, sojusz z UE, w tle militarny z USA czy sojusz z Rosją? Popatrzę na to historycznie. Sojusz militarny z USA przynosi nam straty w sprzęcie, ludziach (Irak, Afganistan) a korzyści dopatrzeć się nie da. Do tego dochodzi absolutnie nie akceptowalne z punktu widzenia Polaka działanie naszego rządu. Oczywiście będąc w NATO mamy wynikające z tego obowiązki. Ale nasz rząd staje się orędownikiem interesu Ukrainy na forum międzynarodowym, co stawia nas w pozycji chłopca do bicia. To my jesteśmy kandydatami na tych, co Rosja będzie się starała ukarać na zasadzie. Patrzcie jak karzemy nieposłusznych. Mało ciekawa rola.

Ale gospodarczo, członek UE, czy pozycja Białorusi? Popatrzmy na efekt zaborów. Tereny będące pod wpływem Rosji, Austrii to tzw. Polska B nie doinwestowana, zacofana technologicznie. Najlepiej nasza gospodarka rozwijała się pod zaborem pruskim. To są fakty historyczne, z którymi się nie dyskutuje. Standard życia na terenach UE jest znacznie wyższy niż na terenach Białorusi. To zawsze z Europy Zachodniej spływały do nas nowoczesne technologie, to na zachodzie szukaliśmy intratniejszego zatrudnienia. Jest jednak druga strona. Silne finansowo koncerny zachodnie przejmują naszą gospodarkę dając nam zatrudnienie ale czerpiąc z naszej pracy kolosalne dochody, które powinny zostać w Polsce. Nie tak dawno żyliśmy w braterskiej przyjaźni z Rosją. Gospodarczo i w standardzie życia nieciekawie to wyglądało. To obywatele Rosji z Kaliningradu, to Białorusini ciągną do nas po zakupy. Więc co lepsze? Ja nie odpowiem, niech każdy osądzi sam. Nie ma złotego środka, a tam jest zawsze najlepiej, gdzie nas nie ma.