Podejście do higieny i czystości ciała w krajach słowian oraz ludów ugrofińskich było zupełnie inne od podejścia ludów Europy Zachodniej.

Swoją opowieść rozpocznę może nie chronologicznie a geograficznie rozpoczynając od Rosji (księstwa Moskiewskiego). Rosja jako kraj wywodzący się z ziem plemion ugro-fińskich podbitych przez Rusów (Rurykowiczów) około roku 862, choć jej początki należy szukać od Daniela, najmłodszego syna Aleksandra Newskiego (rok 1263) ma silne powiązania kulturowe z ludami Ugrofińskimi w których sauna stanowi znaczący element w utrzymania czystości ciała człowieka. W Rosji odpowiednikiem sauny była bania, która spełniała różne funkcje, od kontaktu z z duchami opiekuńczymi, po bliższe poznanie się w baniach koedukacyjnych przyszłych małżonków. Banie były często sytuowane w pobliżu jezior lub rzek, bo z jednym z elementów po nagrzaniu ciała w parze, wytworzonej polaniem wody na rozgrzane w ogniu kamienie było nagłe schłodzenie ciała w zimnej wodzie. Badania archeologiczne potwierdzają istnienie bań już w VIII w n.e. Właśnie z kultury ugrofińskiej wywodziły się banie, które pojawiają się we wschodniej Polsce na Suwalszczyźnie prawdopodobnie pod wpływem staroobrzędowców.

Higienę w Polsce szlacheckiej kształtowały nie tylko zwyczaje Rusinów ale również kontaktów Rzeczypospolitej Polskiej z ludami tureckimi, tatarskimi, dla których codzienna higiena osobista miała duże znaczenie.

 

Jak rozwiązywano potrzeby higieniczne w dworkach szlacheckich?

Potrzeby fizjologiczne zwykle dziedzice załatwiali do nocników opróżnianych później przez służbę. Zaś dla zachowania higieny służyły misy oraz specjalne toaletki dla pielęgnacji zarówno pań jak i mężczyzn. Trochę inaczej miało się to w środowiskach chłopów pańszczyźnianych. Ale i tam nie stroniono od kąpieli w rzekach. O specjalne miejsca do załatwiania potrzeb filozoficznych „sławojek” walczył dopiero w okresie między wojennym, Felicjan Sławoj Składkowski. I niestety, patrząc choćby na programy „Nasz nowy dom”, jeszcze w wielu gospodarstwach ten „wynalazek” nadal spełnia swoją funkcję. Choć nam wydaje się, że dostęp do ciepłej i zimnej wody i choćby szamba, jeśli nie kanalizacji powinien być już dziś standardem.

 

Jak rozwiązywały te potrzeby elity?

Tu dobrym porównaniem może być Wersal i pałace magnackie. O ile w Wersalu co pewien czas ze względu na fetor ludzkich odchodów pozostawianych przez petentów zamykano skrzydło dla jego oczyszczenia, polskie pałace magnackie miały specjalne pomieszczenia gdzie można było taką potrzebę załatwić w sposób łatwy do usunięcia. Już w Malborku znajdziemy specjalne wieże, służące do załatwiania potrzeb fizjologicznych, gdzie fekalia spadały do fosy albo odprowadzane były poza mury. Królewskie siedziby wyposażone były nawet w kanalizację.

W miastach funkcjonowały specjalne łaźnie, gdzie każdy mógł obmyć brud ze swego ciała.

 

W czasach choćby Henryka Walezego pod względem higieny standardy Polski biły na głowę standardy Europy Zachodniej. Znana jest anegdota o tym, jak służba Zamku Królewskiego na Wawelu obiła posła francuskiego, za to, że potrzebę fizjologiczną załatwił do kominka.

 

Skąd się to wzięło?

Starożytność to czas dbałości o higienę. Akwedukty sprowadzające wodę z odległych źródeł, systemy wodociągowe. Lecz najazd ludów, jak Germanie, Celtowie spowodował, że zasiedlający te ziemie nie potrafili konserwować tych rozwiązań, stąd dostęp do czystej wody w dużych miastach był ograniczony. Za kanalizację służyły rynsztoki, a często fekalia wylewano przez okno bezpośrednio na ulicę. Epidemie wynikające z rozwijającego się kolonializmu i floty handlowej gdzie marynarze stawali się nosicielami chorób występujących na innych kontynentach, interpretowano jako efekt nadmiernej higieny, gdzie w kontakcie z wodą otwierały się pory, przez które do organizmu miało się przedostawać „morowe powietrze”. To wszzystko prowadziło do tego, że z powodzeniem prowadzone w neolicie (epoka kamienia) operacje, jak trepanacja czaszki we wczesnym średniowieczu były operacjami w prawie 100% śmiertelnymi.




zd.  wprowadzające: Przybory do porannej higeny, XIXw. dworek szlachecki, Wielkopolska. fot. Zawisza Niebieski