Polska należy do milionów Polaków, którzy powiedzieli wam "do widzenia". My też powiemy Wam "do widzenia"! Szczególnie w telewizji publicznej. TVP będzie Polaków, a nie wasza

Obserwując dzisiejszą awanturę wokół mediów publicznych, próby okupacji tych mediów przez polityków PiS, warto przypomnieć widoczne powyżej słowa posła PiS Marcina Horały wygłoszone 8 lat temu, gdy PiS przejmowało władzę w mediach.

Takie są zasady, że zarząd w mediach zwanych narodowymi ustala aktualnie sprawujący władzę rząd. 

Oczyszczenie „stajni Augiasza” którą z mediów narodowych uczynili funkcjonariusze PiS jest jednym z pierwszych elementów jakie powinien uczynić obecny rząd. Media zarządzane przez funkcjonariuszy PiS w żadnym stopniu nie spełniały roli mediów narodowych, były to media podporządkowane PiS, ukrywające mnogie afery członków PiS, stale atakujące opozycję, za którą jak wiemy stała również znacząca  grupa wyborców. Nie raz posługiwały się kłamstwem, cynizmem co udowodniono w co najmniej kilku procesach przegranych przez np. TVP. Media te, utrzymywane głównie z naszych podatków powinny zajmować umiarkowane stanowisko prezentując zdanie wszystkich sił politycznych. Czy obecny rząd przywróci mediom narodowy charakter, spowoduje, że będą prowadziły misję edukacyjną to dopiero stwierdzimy w przyszłości, ale nawet jeśli nie, to obecny rząd nie okaże się gorszy od tego, co obserwowaliśmy w ciągu ostatnich 8 lat.  

Dzisiejsze działania, nawoływanie do „obrony mediów PiSowskich”, okupacja pomieszczeń telewizyjnych jest bezsprzecznie łamaniem prawa. Niestety, zarząd PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele nie potrafi pogodzić się z tym, że naród powiedział im „do widzenia” do czasu kolejnych wyborów i trudno zaprzeczyć, że stało się to na życzenie samego PiS a głównie Jarosława Kaczyńskiego.

Jarosław Kaczyński nie jest osobą skłonną do współdziałania. Kilkukrotne zniszczenie partii koalicyjnych, jak przykładowo LPR, spowodowało iż  PiS nie jest partią zdolną do zawierania koalicji. Za przykład można tu podać Konfederację, której poglądy są bliskie PiS, a jednak partia ta nie zdecydowała się na utworzenie wspólnego frontu z PiS. Również sposób poprowadzenia kampanii wyborczej skupionej na obrzydzeniu Polakom przeciwnika politycznego jakim jest Donald Tusk, idiotyczny wręcz dobór tematów poruszanych w spotach wyborczych jak przykładowo hasło „Donald Tusk chciał sprowadzić cudzoziemców do Polski” głoszone w momencie gdy sam PiS utopiony był w aferę sprzedawania wiz. Ewidentne kłamstwa płynące z ust polityka potocznie określanego „Pinokio”.

PiS, a szczególnie Jarosław Kaczyński nie są w stanie  przyjąć do wiadomości, że na cztery lata zmuszeni będą działać w opozycji, nie są w stanie zrezygnować z przywilejów, jak ochrona Jarosława Kaczyńskiego opłacana przez podatników, jak lukratywne pozycje w Spółkach Skarbu Państwa, jak dostęp do funduszy państwowych, z których czerpali pełnymi garściami, przykładowo Fundusz Sprawiedliwości. 

Co więcej, jeśli obecny rząd zrezygnuje z dotychczasowej niepisanej umowy „wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych”, na co może wskazywać skazanie ułaskawionych przedwcześnie (zanim prawomocnie zostali skazani) przez Andrzeja Dudę polityków Kamińskiego i Wąsika, kilku prominentnych polityków PiS może mieć poważne problemy sądowe. Mówimy o politykach takich jak Morawiecki, Ziobro, Sasin, Obajtek i innych. 

Znaczącym wskaźnikiem może być również zachowanie Andrzeja Dudy, który w tym konflikcie przyjmuje pozycję wycofanego obserwatora.

Wszystko wskazuje na to, że PiS czekają burzliwe czasy.  Czas Jarosława Kaczyńskiego się kończy, zaś dwaj główni kandydaci na zastępcę będą mieli problemy sądowe stąd najbliższy czas dla PiS będzie czasem trudnym grożącym rozpadem partii.  

Jak kiedyś powiedział Miller, "nie ważne, jak mężczyzna zaczyna, ważne jak kończy". On skończył kiepsko, ale Kaczyński kończy wręcz żenująco.